Czy rzeczywistość wirtulana jest faktem społecznym?

2009-05-15 17:48

Artykuł opublikowany w zeszycie Katedry Filozofii i Socjologii ówczesnej Akademii Ekonomicznej w Poznaniu (obecnie Uniwersytet Ekonomiczny)

Artykuł pochodzi z końca lutego 2001 roku

Piotr Pachowicz

 

Czy rzeczywistość wirtualna
jest faktem społecznym?

 

Wirtualny oznacza „mogący zaistnieć, (teoretycznie) możliwy”[1]. W praktyce jako rzeczywistość wirtualną przyjęło się określać – definiując pojęcie w ogromnym skrócie – pewne sztuczne środowisko stworzone przy pomocy komputera i generowanych przezeń bodźców audiowizualnych[2]. Wyższą formą zaawansowania rzeczywistości wirtualnej jest sieć powstała poprzez połączenie oraz komunikowanie się najmniej kilku komputerów, które są oddalone od siebie o kilkadziesiąt centymetrów aż po tysiące kilometrów. Ten aspekt komunikacji międzyludzkiej uważany jest obecnie za jeden z najważniejszych i dających największe perspektywy.

Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX stulecia zaczęła się rodzić i kształtować rzeczywistość wirtualna przepowiadana przez autorów literatury science-fiction[3]. Sceptycy przepowiadali, że rzeczywistość wirtualna będzie kolejnym tworem „przydatnym do niczego”, a więc służącym rozrywce i wykorzystaniu nadmiaru czasu lub wręcz absorbującym zasoby czasu, które można wykorzystać efektywniej, na przykład tworząc dobra materialne lub świadcząc różnorodne usługi. W rzeczywistości wirtualnej jej zwolennicy widzieli możliwość poszerzenia wielu dziedzin życia o nowy wymiar, inni przepowiadali wręcz przeniesienie wielu dziedzin do tego wymiaru. Praktyka ostatniego dziesięciolecia przyznaje rację zarówno sceptykom, jak też zwolennikom, co dowodzi potencjału i wielości zastosowań rzeczywistości wirtualnej. Z jednego wszakże faktu niewiele osób zdaje sobie do końca sprawę: rzeczywistość wirtualna nie została wymyślona, a tym bardziej stworzona w ostatnim dziesięcioleciu, czy dwudziestoleciu lecz krótko po II wojnie światowej – wówczas jej istnienia nikt jeszcze sobie nie uświadamiał.

1.     Jak to wszystko się zaczęło?
Wojna i strach przed nią bodźcami rozwoju informatyki

Komputery i technika komputerowa od ich zarania kojarzone jednak były przede wszystkim z wojskiem, a później dodatkowo z przemysłem rozrywkowym. Wojsko wymagało szybkich i dokładnych technik obliczeniowych umożliwiających skuteczniejsze i efektywniejsze rażenie wroga, czyli zabijanie ludzi. Na zamówienie US Army’s Ballistics Research Lab powstał w 1945 roku ENIAC, który uznawany jest za pierwszy komputer. Skonstruowany został by usprawnić obliczenia związane z lotem balistycznym pocisków – było to więc zastosowanie wojskowe: armia chciała dysponować skuteczniejszymi narzędziami oraz metodami zabijania. Odtąd przez wiele lat postęp w dziedzinie budowania systemów komputerowych napędzany był głównie przez potrzeby armii. To armia łoży od lat czterdziestych XX wieku ogromne środki na rozwój różnorodnych technologii związanych z informatyką. W pierwszej kolejności znajdują one zastosowanie w wojskowości, ale w stosunkowo krótkim czasie zaczynają korzystać z nich cywile. Informatyka nie jest tu wyjątkiem – w wielu innych dziedzinach postęp dokonuje się dzięki wojsku: dla niego budowano pierwsze rakiety, przez nie przyspieszany jest rozwój badań przestrzeni kosmicznej, dla potrzeb armii pracują zespoły badawcze opracowujące nowe materiały etc.

Informatyka, podobnie jak szereg innych dziedzin, znalazła pierwsze zastosowania w wojsku, ale bardzo szybko wkroczyła na wiele innych obszarów życia. Zaprzęgnięto ją również w rozwijanie szeroko pojętej komunikacji międzyludzkiej – telekomunikacji – kolejnej dziedziny kształtowanej także przy dużym poparciu wojska.

Kiedy pod koniec lat pięćdziesiątych XX wieku Związkowi Radzieckiemu udało się jako pierwszemu umieścić w przestrzeni kosmicznej, na orbicie wokół Ziemi, sztucznego satelitę Amerykanie byli tak wstrząśnięci tym osiągnięciem[4], że w krótkim czasie utworzyli ARPA (Advanced Research Projects Agency). ARPA miała za zadanie szybką likwidację zapóźnienia armii Stanów Zjednoczonych w dziedzinie techniki oraz osiągnięcie przewagi poprzez realizację zaawansowanych projektów służących obronności kraju. Jednym z takich projektów było stworzenie rozległej sieci komputerowej służącej wymianie danych wojskowych i naukowych, która w dodatku byłaby odporna na ataki bombowe. Biorąc pod uwagę poziom ówczesnej techniki komputerowej (przełom lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych) projekt był niezwykle ambitny. Psychoza wówczas w USA panująca spowodowała obsesyjne dążenie do uzyskania przewagi militarnej nad Rosjanami z jednej strony oraz zabezpieczenie się przed niespodziewanym atakiem przeciwnika, a także przed skutkami takiego ataku z drugiej strony. Uważano wówczas – teraz wiemy, że poniekąd słusznie – iż świadomość możliwości skutecznej obrony przed atakiem oraz odwetu będzie działać w pewien sposób paraliżująco na zapędy wojenne militarystów. Udało się niejako dzięki atmosferze strachu i zagrożenia opracować wiele zaawansowanych i użytecznych projektów, z których jednym była ARPANet. Nazwano tak sieć stworzoną w ramach ARPA, pozbawioną ośrodka centralnego, przez co była niemal niewrażliwa na atak bombowy. Zniszczenie jednego węzła sieci powodowało, że strumień danych kierowany był inną drogą, dzięki czemu trafiał nieco później, ale skutecznie do miejsca swego przeznaczenia. Sieć stworzona oraz rozwijana na bazie ARPANet przechodziła wiele przemian. Na początku łączyła ośrodki badawcze oraz wybrane uczelnie wyższe. W późniejszym okresie zaczęła łączyć coraz większą liczbę uczelni oraz ośrodków naukowych w USA, by w 1973 roku sięgnąć przez Atlantyk do ośrodków naukowych w Anglii oraz Norwegii. Jej charakter coraz mocniej stawał się cywilny choć wojsko nadal z niej korzystało.

2.     Strach wojskowych jako impuls dla rozwoju globalnych kontaktów międzyludzkich

Sieć w miarę rozwoju technologicznego oraz przede wszystkim terytorialnego, zaczęła działać jako medium usprawniające kontakty międzyludzkie. Naukowcy unikając dalekich podróży, które pochłaniały cenny czas, mogli odtąd coraz częściej i szybciej wymieniać doświadczenia z kolegami pracującymi na drugim końcu świata. Coraz częściej tworzyły się grupy naukowców pracujących nad projektem, którzy przez wiele miesięcy nie spotykali się ze sobą w powszechnym tego określenia rozumieniu. Ich spotkania odbywały się i odbywają w rzeczywistości wirtualnej. Poza możliwością uściśnięcia sobie dłoni naukowcy dysponują wszystkimi możliwościami współdziałania. W początkowym okresie tworzenia sieci Internet[5] pojawiały się różne protokoły transmisji danych, służące różnym celom: od służącego wymianie zbiorów danych FTP aż po Telnet, dzięki któremu możliwa jest zdalna praca na komputerze. Telnet umożliwia osobom dysponującym stosunkowo słabym komputerem korzystanie z mocy obliczeniowej silniejszych maszyn. Pozwoliło to na przyspieszenie wielu badań – wcześniej na dostęp do monstrualnych rozmiarów szaf zwanych komputerami mogło pozwolić sobie niewielu, a i to wymagało fizycznego kontaktu z maszyną oraz spędzenia poza swoim ośrodkiem wielu tygodni poświęcanych na pisanie procedur sterujących działaniami komputera. Rozwiązania te oraz wiele innych spowodowały, że świat dzięki Sieci zaczął się w pewnym sensie kurczyć. Oczywiście jego rozmiary fizyczne pozostały niezmienione, lecz komunikacja, w różnych formach, osób oddalonych o tysiące kilometrów od siebie, dzięki Sieci stała się prostsza, można nawet stwierdzić, że niezwykle prosta. List z najdalszego zakątka świata docierający dawniej do adresata po wielu tygodniach, a nawet miesiącach, dzisiaj może dotrzeć do niego w ciągu kilku minut. Zamiast papieru mamy do czynienia z ciągiem zer i jedynek, ale podstawowa funkcja korespondencji została zachowana, a szybkość przemieszczania spowodowała, że treść wysłanego listu możemy poznać kilka minut po napisaniu przez nadawcę, co dodatkowo wzbogaciło przekazywanie treści.

Przyłączanie się do Sieci kolejnych państw, ośrodków naukowych, instytucji użyteczności publicznej, osób prywatnych oraz wielu innych podmiotów spowodowało, że mamy do czynienia z niespotykanym przedtem szerokim oraz szybkim dostępem do niewyobrażalnego zbioru danych, których ilość wzrasta w olbrzymim tempie.

Tak oto twór, który powstał przez dążenie wojskowych do panowania nad światem zapanował nad tym światem i dał społeczeństwom możliwość swobodnej oraz nieskrępowanej wymiany myśli[6].

3.     Czy człowiek „ucieka” do wirtualnego świata?

Sceptycy i przeciwnicy Sieci twierdzą, że osoby „zanurzające” się z jakiegokolwiek powodu w wirtualnej przestrzeni sieci Internet stają się współczesnymi pustelnikami – ograniczają kontakty ze światem zewnętrznym, unikają kontaktów z rodziną i znajomymi. Sieć i komputer  przyciągają, często niezwykle absorbują. Człowiek wędrujący po zasobach Sieci staje na progu alienacji – jest bliski przeniesienia swoich doznań, emocji do przestrzeni wirtualnej. Tak najczęściej postrzegani są ludzie korzystający często z komputera oraz Sieci. Ale czy tak jest rzeczywiście? Czy przypadkiem owi pustelnicy nie są prekursorami pewnej epoki, którzy ciągle jeszcze nie zostali dostatecznie zrozumiani?

Jeszcze do niedawna osoba potrafiąca obsługiwać komputer, posługiwać się programami komputerowymi uważana była za kogoś o wyjątkowych zdolnościach i posiadającego wysoce specjalistyczną wiedzę. Taki stan rzeczy wynikał z wielu przyczyn. Przede wszystkim niezwykle ważnym czynnikiem jest tu zakodowana w umyśle większości ludzi obawa przed „nowym”. Nowe urządzenia, nowe rozwiązania, nowe metody działań budzą obawy spowodowane niewiedzą – „czy potrafię obsłużyć coś, czego nie znam; posłużyć się czymś, czego nie znam etc.” Młode pokolenie generalnie jest bardziej skłonne do korzystania z nowinek technicznych, jakimi są przecież komputery, co po części wynika z zaciekawienia, po części również z chęci sprawdzenia swojej wiedzy oraz umiejętności, a tym samym z możliwości zaimponowania w ten sposób otoczeniu. Początkowa fascynacja komputerem implikująca nierzadko intensywne korzystanie z urządzenia przeradza się w późniejszym wieku w bardzo świadome korzystanie z komputera. Poznając kolejne aspekty techniki komputerowej, podczas zabaw z komputerem, młody człowiek nieświadomie – co najważniejsze z własnej woli! – uczy się tego, czego inni muszą uczyć się w ramach przymusu szkolnego. Niezwykle cenną konsekwencją takiego biegu zdarzeń jest zdobycie niezastąpionej we współczesnym świecie wiedzy. Jak współczesny człowiek wykorzystuje taką wiedzę? Otóż komputer staje się podstawowym narzędziem oraz pomaga jemu w:

·         poszukiwaniu, gromadzeniu, wymianie, organizowaniu oraz przetwarzaniu różnorodnych informacji

·         przyspieszaniu działań i procesów – od prostych obliczeń aż po skomplikowane procesy decyzyjne w przedsiębiorstwach

·         zagospodarowaniu czasu wolnego, bo przecież komputer coraz częściej pełni w domu rolę centrum rozrywki: na nim można tworzyć grafikę, muzykę, grać z odpowiednim programem w szachy lub inną grę (gry „potrafią” także kształcić!) etc.

·         komunikowaniu się za pośrednictwem Sieci z ludźmi, którzy mogą być oddaleni o dziesiątki tysięcy kilometrów.

Ostatnie zastosowanie wydaje się być najważniejszym spośród ważnych. Powoduje ono, iż ci, których uważa się za pustelników ery komputerów mogą mieć w rzeczywistości szerszy kontakt ze światem niż osoby spotykające się w ciągu tygodnia z wieloma osobami. Możliwości odbywania spotkań oraz nawiązywania kontaktów w różnorodnych formach w świecie rzeczywistym są obarczone wieloma ograniczeniami. Przykłady można mnożyć długo. List pisany na papierze do adresata dociera tym później im dalej on od nadawcy mieszka – list elektroniczny na drugi kraniec świata dociera w czasie kilku, najwyżej kilkunastu minut. Krótki czas pomiędzy wysłaniem, a dotarciem listu do adresata stwarza nowe możliwości wymiany informacji – wiadomości rodzinnych, informacji i poglądów naukowych etc. – pozwalające na odpowiednio szybką reakcję związaną z treścią otrzymanej korespondencji, na ściślejszą, szybszą i skuteczniejszą współpracę pracowników jednego przedsiębiorstwa, którzy w danym momencie są oddaleni od siebie, na przykład z powodu wyjazdu służbowego jednego z nich. Mogą oni przesyłać między sobą pliki zwierające przetwarzane wspólnie dane dotyczące działalności firmy, tą samą drogą mogą wspólnie opracowywać projekty urządzeń itp. Członkowie zespołu naukowców pracujących nad tym samym problemem mogą być rozsiani po całym świecie, dzięki czemu dysponują wieloma laboratoriami, w których można przeprowadzać ten sam eksperyment dla potwierdzenia słuszności założeń leżących u jego podstaw. Jeżeli eksperyment będzie miał ten sam lub bardzo zbliżony przebieg w kilku niezależnych laboratoriach, wówczas znacząco wzrośnie prawdopodobieństwo, że został oparty na prawidłowych założeniach. W postaci plików komputerowych o odpowiednim formacie naukowcy mogą przekazywać sobie fotografie wykonane podczas wykonywania eksperymentu, zestawienia zmian kluczowych parametrów i wiele innych danych. Taki tryb współpracy naukowców pozwala obniżyć jej koszty (można formować bardzo duże zespoły ludzi z wielu krajów bez konieczności podróżowania i odrywania się od pozostałych zajęć poszczególnych ich członków), obniżyć koszty samych badań (kilka ośrodków powtarzając po niewiele razy ten sam eksperyment rozkłada pomiędzy siebie jego koszt) oraz przyspieszyć poszczególne fazy przygotowania, wykonania oraz analizy efektów eksperymentu. Konieczność skupienia całego zespołu w jednym miejscu wiązałaby się z przemieszczeniem – nawet między kontynentami – większości jego członków. To wywołałoby szereg negatywnych konsekwencji: wielu naukowców w tym samym czasie pracuje nad kilkoma problemami, więc odrywając się od miejsca swojej pracy musieliby porzucić znaczną część z dotychczasowych zajęć oraz rozstać się z rodziną, co często negatywnie wpływa na kondycję psychiczną, a więc i wydajność podczas pracy naukowej. Od wielu lat mówi się i pisze także w naszym kraju bardzo wiele na temat inwestowania w przyszłość poprzez różnorodne formy wspierania wybitnych przedstawicieli młodego pokolenia naukowców. Tak się, niestety również od wielu lat, dzieje że zdolni polscy naukowcy emigrują do państw bogatych – do państw, które łożą ogromne środki na badania naukowe. I w większości przypadków zasadniczym powodem emigracji nie są z pewnością wysokie zarobki uzyskiwane w zagranicznych placówkach naukowych i działach badawczych przedsiębiorstw, lecz możliwość prowadzenia prac badawczych. W naszym kraju nawet najbardziej ambitne i przy tym obiecujące prace badawcze, mogące dać gospodarce nowe technologie i rozwiązania, są zawieszane bądź spowalniane z powodu braku środków. Faktem natomiast jest, że w zagranicznych ośrodkach nasi specjaliści wielu dziedzin nauki są wysoko cenieni oraz oceniani. Naukowiec, któremu dano możliwość nieskrępowanych badań, a w dodatku wynagradza się go za to odpowiednio wysoko, rzadko będzie się dłużej zastanawiał nad wyborem miejsca pracy.

Szybka transmisja danych za pośrednictwem Sieci otwiera w tej dziedzinie bardzo szerokie okno na świat dla zdolnych ludzi, którzy nie mogą przeprowadzić wszystkich badań mając do dyspozycji skromne środki oferowane mu Polsce. Istnieją zagraniczne ośrodki naukowe dysponujące bardzo silnymi centrami obliczeniowymi, których moc przewyższa wielokrotnie możliwości funkcjonujących w Polsce odpowiedników. Ośrodki te udostępniają często moc obliczeniową swoich komputerów dla badań naukowców z innych ośrodków. Badania skomplikowanych zjawisk przy pomocy symulacji komputerowych pozwalają na zaoszczędzenie ogromnych sum związanych z rzeczywistymi doświadczeniami laboratoryjnymi takimi, jak synteza złożonych cząsteczek związków chemicznych, badania atmosfery, reakcje chemiczne i fizyczne etc. Wymagają on jednak transmisji ogromnych zbiorów danych, gdzie szybka ich transmisja dodatkowo obniża koszt przedsięwzięcia, głównie poprzez skrócenie przede wszystkim czasu jego trwania.

Współuczestniczenie w wielkich, międzynarodowych przedsięwzięciach naukowych dzięki szybkiej transmisji różnorodnych danych w Sieci również nie będzie wymagało przysłowiowego „ruszania się z domu”. Dostatecznie szybka transmisja danych, obrazu i dźwięku daje taką możliwość. Jednym z bardziej spektakularnych przykładów badań na skalę światową, w których uczestniczą także Polacy (w tym autor niniejszego opracowania) jest projekt  Seti@home. W skrócie, polega on na tak zwanym rozproszonym przetwarzaniu danych – w tym przypadku sygnałów odbieranych przez radioteleskop w Arecibo. Każdy z uczestników przedsięwzięcia otrzymuje bezpłatny program, za pomocą którego przetwarza odpowiednio wydzielone porcje danych. Wśród wielu narodowości, Polacy w tym przedsięwzięciu zajmują lokatę w pierwszej dwudziestce najbardziej aktywnych. Ocenia się, iż w ramach Seti@home zgromadzono nigdy dotąd nie spotykaną sumaryczną moc obliczeniową, która przewyższa nawet najsilniejsze komputery na świecie. Dodać należy, że moc ta jest udostępniana przez uczestników dobrowolnie i bezpłatnie. Idąc tym tropem, można pokusić się o całkiem realne stwierdzenie, iż nawet w kraju niezamożnym, jakim jest Polska, wzorując się na Seti@home możliwe stanie się w przyszłości stworzenie i realizowanie wielkich projektów badawczych, których koszt będzie relatywnie niski, a czas realizacji stosunkowo krótki. Jest to jedna z największych szans, jakie stwarza odpowiednie wykorzystanie możliwości i zasobów Sieci.

Mniej lub bardziej przyziemnych przykładów ogromnych korzyści, jakie daje komunikacja w Sieci dzięki komputerom można wymienić jeszcze wiele. Istotne jednak jest to, że szybkość i różnorodność form komunikowania się w Sieci daje trudne do przecenienia możliwości.

Szybkość komunikowania, jaką daje Sieć zaczęli już wykorzystywać w różnorodnych formach przedsiębiorcy. Część gospodarki (tzw. dotcomy) już przeniosła się lub przenosi do Sieci. I chociaż często słyszy się o problemach takich przedsiębiorstw to należy zauważyć, iż są to pionierzy, a tym zawsze najtrudniej zaaklimatyzować się w nowym środowisku. Przecierają oni jednak w rzeczywistości wirtualnej szlaki, którymi podążać będą inni. Popełniają oni także wiele błędów, dzięki którym następni będą mieli ułatwione zadanie w ujarzmianiu Sieci. Wielka przyszłość należy do tzw. mikropłatności. Obecnie większość usług dostępnych w Sieci jest darmowa. Sądzono dotychczas, że przedsięwzięcia internetowe mogą być finansowane dzięki reklamom. Jednakże poziom wymagań użytkowników Sieci wciąż wzrasta, a to pociąga za sobą konieczność ponoszenia coraz większych nakładów, na które środki pochodzące z opłat za reklamy są już niewystarczające. Dlatego też sądzi się, że sytuację poprawić mogą mikropłatności polegające na tym, iż za pewne drobne usługi będzie trzeba płacić, jednakże będą to kwoty w skali mikro. Na przykład za jednorazowe skorzystanie z zasobów serwisu internetowego (wyszukanie danych, otrzymanie informacji etc.) dotcom otrzyma od pojedynczego użytkownika 0,01 $. Kwota znikoma, lecz biorąc pod uwagę liczbę użytkowników korzystających z przeróżnych serwisów w Sieci, należy przewidywać, że na początku środki uzyskiwane w ten sposób będą znaczącym uzupełnieniem wpływów z reklam, by w krótkim czasie stać się podstawowym źródłem utrzymania „wirtualnych” przedsiębiorstw. Na przeszkodzie, przejściowo, stoi brak odpowiedniego systemu rozliczania takich płatności, jednak potrzeby są tak wielkie, a wobec licznych upadków dotcomów, tak palące, iż należy się spodziewać stosunkowo szybkiego rozwiązania problemu. Przyspieszy to w sposób znaczący rozwój gospodarki wirtualnej, czyli zarabiania w Sieci. Wszystkie procesy, przemiany związane z informatyką oraz z Siecią zaczynają powodować, że tak zwana rzeczywistość wirtualna przestaje być „nierzeczywista”. Zaczyna się łączyć ze światem rzeczywistym (w powszechnym tego określenia rozumieniu) tworząc nierozerwalną całość pełną różnorodnych współzależności. Na lekcjach fizyki w szkole podstawowej autor niniejszego opracowania usłyszał znamienne słowa, które brzmiały: „Nasza cywilizacja nie może już obejść się bez energii elektrycznej – bez niej nie może funkcjonować”. Dzisiaj należy dodać, że komputer oraz Sieć są czynnikami rozwoju cywilizacyjnego i bez nich cywilizacja nasza mogłaby zginąć lub przynajmniej znacznie cofnąć się w rozwoju. Nadchodzi Homo informaticus. Jego rozpoznawalną cechą podstawową jest konieczność przebywania w pobliżu komputera lub innych interaktywnych urządzeń elektronicznych służących przede wszystkim komunikacji z innymi przedstawicielami gatunku, co indukuje przyspieszony rozwój cywilizacji.



[1] Słownik wyrazów obcych, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1980

[2] W laboratoriach trwają prace nad urządzeniami pozwalającymi programom komputerowym generować między innymi bodźce dotykowe oraz zapachowe

[3] Jednakże za twórcę pojęcia „rzeczywistości wirtualnej” uważany jest Amerykanin Jaron Lanier, programista i muzyk

[4] Umieszczenie przez Rosjan obiektu w kosmosie oznaczało posiadanie przez nich środków przenoszenia broni masowego rażenia na duże odległości – na inne kontynenty

[5] Sieć Internet w dalszym ciągu będzie zwana także „Siecią”

[6] Wiele państw, w tym także USA przy pomocy systemu Carnivore, dąży do częściowego panowania nad tym, co się dzieje w Sieci, lecz jak dotąd łatwiejsza jest rejestracja wszelkich zdarzeń w wirtualnym świecie niż ich kontrolowanie i wpływanie na te zdarzenia

 

© 2008 Wszystkie prawa zastrzeżone.

Załóż własną stronę internetową za darmoWebnode